wtorek, 29 września 2015

Rozdział 3-Wiem,ale nie mogę znieść tego,że ja cię kocham,ale ty mnie nie....

-nie wiem,chyba to co czuję....-wyszeptał w moje usta,nie mogłam oderwać moich oczów od szatyna,który próbował w tej chwili posmakować moich ust,dlaczego też tego chce?Ale Chaz...zamknęłam moje powieki,kiedy pulchne wargi chłopaka,złączyły się z moimi.Wielka rozkosz,zebrała się we mnie,pragnęłam go,jak nigdy nikogo...to co w tej chwili czułam,nie dało się opisać prostymi słowami,jednym słowem mogłam określić to co kwitło między nami...to magia!
Po chwili szatyn oderwał nasze wargi,mogłam wyczuć w swoich oczach iskry,których nigdy nie czułam...moje ciało drżało,widząc w oczach szatyn swoje odbicie,czułam palący się ogień namiętności-to było...-wyszeptał chłopak nie odrywając ode mnie swoich czekoladowych oczów
-magiczne?-zapytałam szeptem,piękny uśmiech zakwitł na ustach szatyna,powodując tym,że na moich ustach również zakwitł uśmiech
-dokładnie to chciałem powiedzieć-odpowiedział,a po chwili mogłam zobaczyć szereg białych zębów chłopaka,westchnęłam przypominając sobie,że nie powinno to się zdarzyć!Ale czemu nie czuje się winna?Skoro ten mężczyzna,który stoi na przeciwko mnie,przez parę minut,pokazał mi prawdziwą miłość,magię,której do tej pory nie poznałam,to szaleństwo
-Justin...to nie powinno się wydarzyć,ty jesteś chłopakiem Jessi,a ja dziewczyną Chaza-wytłumaczyłam,a lekki strach przeszedł przez moje ciało,lecz silne ramiona szatyna,otuliły moje ramiona,a śliny zapach jego perfum,poczułam w nozdrzach
-wiem...ale nie rozumiem,co się ze mną dzieje,gdy się pojawiłaś,poczułem,że to przeznaczenie!-powiedział,patrząc w moje oczy,byłam szczęśliwa z tego powodu,że on czuje to samo,co ja do niego,ale nasza miłość zrani wiele osób-ale odpowiedz mi na jedno pytanie-powiedział,kazałam mu kontynuować-co poczułaś,kiedy cię pocałowałem?-zapytał,zaskakując mnie tym pytaniem,lekki rumieniec w dał się na moje policzki,dziwnie czułam się przy chłopaku,jakbym się wstydziła,czy to normalne?
-emm...to było jak magia-odpowiedziałam na pytanie chłopaka,szatyn przyparł mnie do ściany,a dźwięk zaskoczenia wyszedł z moich ust
-ja poczułem,to czego nie czuje,gdy całuje Jessice i jakąkolwiek kobietę...kiedy myślałem,że nigdy nie spotkam tej jedynej,to jakbyś spadła z nieba,pod moje własne drzwi-wydyszał w moje usta,przez co czułam się najgorszą osobą na świecie.Co ja zrobiłam?!Dlaczego pozwoliłam chłopakowi się pocałować?!To było bardzo porywające i namiętne,ale nie mogłam zrobić tego Chazowi.NIE!
Chociaż mam być z nim nie szczęśliwa to nie mogę tego zrobić.Justin ma dziewczynę i przeze mnie ona może go stracić.Jestem taka żałosna...Niechętnie odsunęłam od siebie szatyna i podeszłam do drzwi.Czułam,że szatyn cały czas na mnie patrzy,ale nie byłam w stanie spojrzeć w jego oczy,a tym bardziej być w jego pobliżu
-Wybacz,ale każde z nas ma już kogoś i nie możemy tego zniszczyć głupim zauroczeniem-wypowiedziałam te słowa z trudnością,ale widziałam,że robię słusznie.Chłopak westchnął głośnie
-masz rację...to ja posunąłem się za daleko,przecież wiem,że jesteś dziewczyną mojego najlepszego przyjaciela-wyszeptał spokojnym tonem-wybacz mi za to-rzekł ochrypłych głosem.Napięcie odwróciłam się w jego stronę patrząc prosto w jego oczy
-nie masz za co-wyszeptałam-ja też jestem tutaj winna-dodałam
-najlepiej będzie jeśli zapomnimy o tym zdarzeniu-zaproponował szatyn.Godząc się na jego pomysł,obydwoje z powrotem wróciliśmy do jadalni,gdzie wszyscy rozmawiali i śmiali się.Podchodząc do mojego miejsca usiadłam obok Chaza,który na mój widok ucałował mój policzek.Justin siadając obok mnie laserował swoim wzrokiem Chaza i mnie.Czułam,że atmosfera,która krążyła między mną a chłopakiem staje się napięta.
-Proszę nie patrz w moją stronę...nie patrz-pomyślałam w głowie.Nagle Chaz powstał z kieliszkiem w ręku i spojrzał na mnie
-chciałbym wznieść toast za ciebie i mnie i za naszą miłość-rzekł,a w jego głosie czułam całkowite zaangażowanie.Biorąc w dłoń kieliszek,wstałam i stęknęłam moim kieliszkiem w kieliszek Chaza,po czym napiłam się zimnego szampana/
Usta Chaza cmoknęły moje usta przez co zdrętwiałam przez chwilę.
Nie sądziłam,że po przez jeden pocałunek z jakimkolwiek chłopakiem,nie będę potrafiła znieść pocałunku Chaza.
Justin....
Co on ma takiego w sobie?Co mnie w nim tak intryguje?Co sprawia,że chce go mieć bliżej?
Pochłonięta myślami,siedziałam w ciszy,kiedy wszyscy wokół rozmawiali
-kochanie-usłyszałam głos Chaza,zerkając na niego,zagryzłam nerwowo wargę-źle się czujesz?-zapytał
-tak-odpowiedziałam krótko.Nie potrafiłam usiedzieć w jednym miejscu,po tym co wydarzyło się miedzy mną a Justinem-pójdę się położyć-poinformowałam Chaza,który odszedł ze mną od stołu przepraszając wszystkich.Zerkając na Justina czułam ból w klatce piersiowej.
Czy aby na pewno robię dobrze?
Zastanawiała mnie ta myśl...Skoro nie potrafię kochać,to nigdy nie pokocham nikogo tak jakbym tego chciała.A gdy tylko widzę Justina widzę naszą przyszłość,która jest tylko moją głupią wyobraźnią.Intryguje mnie i onieśmiela przez co czuję się naprawdę dziwnie...
Wciąż patrząc na szatyna,obserwowałam go z ciekawością,po czym odwróciłam się od niego idąc za Chazem.Dziewczyna Justina patrzyła na mnie podejrzanie,ale nie dałam po sobie poznać,że cokolwiek mnie interesuje jej chłopak.

Justin P.O.V
-Nie lubię dziewczyny Chaza-usłyszałem głos mojej dziewczyny,lecz mój wzrok wciąż przeszywał Cassidy.
Nie rozumiałem tego co się ze mną dziele,ale nie potrafię zapomnieć o tym pocałunku.Czuję,że muszę go pamiętać
-mi ona też się nie podoba-rzekła rozbawiona Rubi obserwując przyjaciółki Cassidy.Megan i Caroline -ale one nie wychowane-dodała śmiejąc się równo z Jessi
-wieśniary-zadrwiła Jessica,spojrzałem na nią groźnym spojrzeniem przez co Rubi i Jessica zamilkły
-Idę spać-rzekłem do mojej dziewczyny,który zawiesiła ręce na mojej szyi
-dobranoc kotku-wyszeptała do mojego ucha

*


Uwalając się na moim łóżku,wlepiłem wzrok w sufit.
Nie potrafiłem przestać myśleć o Cassidy...
Cassidy....
Ona sprawia,że chcę być zupełnie innym człowiekiem niż byłem.Nie znamy się za dobrze i niewiele o sobie wiemy,ale czuję,że to impuls i on na pewno minie...tak...na pewno
Nagle ciszę w moim pokoju przerwały głosy z pokoju obok,czyli pokoju Cassidy
-dlaczego?-usłyszałem rozpacz w głosie Chaza
-Chaz to nie tak...-tym razem był to głos Cassidy
Słysząc ich od razu pomyślałem o tym,że dziewczyna wyznała Chazowi prawdę o naszym pocałunku,ale słowa,które po chwili usłyszałem zaskoczyły mnie
-Chaz robię wszystko,żeby cię pokochać...-rzekła Cassi
-Wiem,ale nie mogę znieść tego,że ja cię kocham,ale ty mnie nie.....

________________________________________
KOMENTUJCIE!!!

1 komentarz:

  1. jak na pierwsze 3 rozdziały odpowiadanie bardzo mi się spodobało ^^ liczę na to, że dodasz jak najszybciej kolejny rozdział.. nie mogę się doczekać ;3

    OdpowiedzUsuń